Znajści
Ałharytmičny łacinski varyjant
17.08.2014 / 09:4115RusŁacBieł

Maŭčańnie Bykava, albo Žyvym nie balić: kamierton Siarhieja Vahanava

Adam Hłobus vykazaŭ u Fejsbuku svajo staŭleńnie da tvorčaści Vasila Bykava.

«Ad prozy Vasila Bykava, — piša Adam Hłobus, — tchnie vajskovym šynialom… Šyniali, savieckaja sałdatnia, čałaviekazabojčy śviet vajny — nie majo zusim… Moj śviet pachnie darahoj parfumaj z kramy «Šanel». Tvorčaść Kako Šanel ź idealnymi fłakončykami parfumy mnie bližej za tvorčaść Bykava ź ciažkimi i śmiardziučymi šynialami»…

Ja nie źbirajusia baranić piśmieńnika Vasila Bykava ad piśmieńnika Adama Hłobusa, ad jahonaha niepadsudnaha, nieasprečnaha prava mieć i publična zajaŭlać svaju estetyčnuju pazicyju.

Mianie bolš chvalujuć pachi. Dakładniej, ich paraŭnańnie.

Bo kali pa prykładzie Hłobusa pryniuchacca, pach šyniala byŭ dla «savieckaj sałdatni» kudy bolš prydatnym za pach suśvietna viadomaj parfumy. Nu, nie tolki prydatnym. Ratavalnym, skažu tak.

Ratavalnym ad zabyćcia.

Bo kali pa prykładzie Hłobusa pryniuchacca, pach šyniala byŭ dla synoŭ «savieckaj sałdatni» kudy bolš prydatnym za pach suśvietna viadomaj parfumy. Nu, nie tolki prydatnym. Ratavalnym, skažu tak.

Ratavalnym ad novaj vajny.

Dastatkova «pryniuchacca» da adyšoŭšaha ŭ amal užo niedasiahalnuju dalačyń pachu baćkoŭskaha šyniala, kab iznoŭ adčuć dziciačuju vieru ŭ biaskoncaść žyćcia.

Žyćcia, u jakim kožnamu pachu pradvyznačana svajo miesca. U tym liku pachu «Šaneli» m-me Kako…

Paradoks, adnak, u tym, što žyćcio, pakul jano doŭžycca, pieramiešvaje ŭsie pachi ŭ adziny svoj niepaŭtorny pach.

I ŭ hetym sensie «Šanel» m-me Kako hetaksama tchnie bykaŭskim šynialom.

Tut nie treba vydumlać anijakich «siužetnych kanstrukcyj», jakija, pa Hłobusu, nibyta «navydumlanyja Bykavym pra druhuju suśvietnuju bojniu i savieckaha čałavieka ŭ jaje kryvavaj kułamiesie».

Mnie paščaściła adnojčy nazirać, jak Bykaŭ hetyja kanstrukcyi «vydumlaŭ».

…1966 hod, załaty vierasień, Hrodna…

Ja ŭpieršyniu ŭ hetym horadzie. Staju ŭ rospačy la Kałožy, pierad truchlavymi dźviaryma, začynienymi na vializny, jak na śvirnie, iržavy zamok. Ja ŭžo zakachaŭsia ŭ hetuju carkvu, u jaje majolikavyja, žoŭta-błakitnyja, nibyta ramonki dyj vasilki, kryžy, umurovanyja ŭ staradaŭnija ścieny. Ale nie viedaju jašče pra jaje amal čałaviečy los. Chacia ŭžo vidavočna, jak jana chilicca sa śmiarotnaj vyšyni abryva da Niomana, nibyta rychtujecca da apošniaha kroku…

«Chočacie ŭvajści? Adčynić?»

Azirajusia. Maleńkaja žančyna ŭ strakataj chustcy i rudoj šarścianoj kofcie dastaje niedzie z-pad staroj spadnicy źviazak klučoŭ. «Voś… zaraz… zaraz…» Ja zaŭvažaju, što jana amal ničoha nie bačyć — niejkaja chvaroba na vočy zrabiła jaje pohlad pryžmurana-nieruchomym. Musić, jon staŭsia nieruchomym na momant niejkaj ščaślivaj uśmiešlivaj dabryni… «Voś… voś… — žmurycca jana na carkvu, nibyta na soniejka, i aściarožna, łaskava tak, rasčyniaje dźviery, — prymaj hościa…»

I ja razumieju, što Kałoža dla jaje — paranienaje dzicia.

«Słuchajcie… słuchajcie», — šepča vartaŭnica Kałožy.

«…ajcie… ajcie…» — adhukvajucca niaroŭnyja, pad biełaj vapnaj, ścieny z umuravanymi hałaśnikami…

I ja razumieju, što čuju recha ŭsich jaje minułych stahodździaŭ.

Ale dumaju pra 20-je: niaŭžo tak i zastaniecca zamknionym na ržavy zamok jahonaje trahičnaje recha? Nie-nie, nie pavinna.

Jano ŭžo hučyć recham sałžanicynskaha «odnoho dnia Ivana Dienisoviča»…

Jano ŭžo hučyć recham bykaŭskich miortvych, katorym nie balić…

Ja prahnu pačuć Bykava. Jon tut, pobač, u Hrodnie. Mnie zdajecca, što jon adkryje mnie takuju praŭdu, pra jakuju jašče nichto nie čuŭ. Ja navat viedaju, pra što zapytaju ŭ jaho najpierš: ci praŭdu mnie kaža baćka, što nie zastreliŭ u atacy niemca, kali toj lamantavaŭ, uskidvajučy ruki, — «Zeks kinder! Zeks kinder!»? Viadoma, ja vieryŭ baćku, nie sumniavaŭsia, što tak i było. Ale ž tak karcieła ŭ razmovie z Bykavym być bližej da «praŭdy vajny»!

…Jon maŭčaŭ. Za ŭvieś čas — ani słoŭca.

Za kolki chvilin da taho, jak usie, čałaviek mo šeść ci siem, syjšli ŭ sutareńnie, dzie mieściłasia fotałabaratoryja «Hrodnienskoj pravdy», jon zvyčajna pacisnuŭ ruku, nazvaŭsia i pryjazna ŭśmichnuŭsia ŭ adkaz na majo imia. I ŭsio. Adno što ŭraziła — uśmieška. Uśmieški na jahonym tvary ja nie čakaŭ…

Adznačali dzień naradžeńnia Viktara Kościna, fotakara, byłoha frantavika, tankista, trojčy, a mo i bolej, paranienaha. Mnie navat padajecca zaraz, što biez nahi. Ale Iosif Kaluta, na toj čas hrodzienski sabkar «Znamionki», dzie ja ŭžo pracavaŭ, śćviardžaje, što pamylajusia. Mahčyma. Spracoŭvaje, musić, toje, što paśla vajny šmat jakija redakcyjnyja fatohrafy byli biez nahi, jak były padryŭnik Fiedzia Bačyła z «Čyrvonki», ci biez noh, jak lehienda «Sovietskoj Biełoruśsii» Leŭ Papkovič… Pasieli dzie chto, pabrali chto šklanki, chto konaŭki, Bykaŭ, dakładna pamiataju, blašanuju… I papłyli pa ŭspaminach. Akramia nas z Kalutam — spres «savieckaja sałdatnia». Tolki Bykaŭ maŭčaŭ. Adsunuŭ konaŭku i ŭsio zapisvaŭ, zapisvaŭ niešta ŭ natatnik, u asnoŭnym, za Kościnym…

Škada, nie pamiataju, pra što.

Tut voś jakoje pytańnie ŭ suviazi z «kakotlivaj» estetykaj Hłobusa: ad čaho macniej tchnie novaj «kryvavaj kułamiesaj», recham katoraj užo hrukoča pa Ziamli XXI stahodździe, — ad «Šaneli» m-me Kako ci šyniala Vasila Bykava?

Padajecca, što ad «Šaneli». Pach, biezumoŭna, pryjemny. Ale naŭrad ci prydatny dla biaskoncaha žyćcia. Bo jakoje ž jano biaskoncaje biez pamiaci? To bok biez pachu bykaŭskaha šyniala.

To bok biez bolu.

Siarhiej Vahanaŭ

Chočaš padzialicca važnaj infarmacyjaj
ananimna i kanfidencyjna?

Клас
0
Панылы сорам
0
Ха-ха
0
Ого
0
Сумна
0
Абуральна
0
Kab pakinuć kamientar, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera
Kab skarystacca kalendarom, kali łaska, aktyvujcie JavaScript u naładach svajho braŭziera