Viktar Marcinovič: Badchisatva z Pulichava
Ja špacyravaŭ z płejeram u vušach, kali ŭłupiŭ doždž, navat nie doždž, a sapraŭdnaja trapičnaja zaleva, jakaja byvaje tolki ŭ Minsku ŭ lipieni.
Ja dabieh da aŭtobusnaha prypynku, schavaŭsia pad streškaj. Tut siadzieła babula, siadzieła tak, byccam vyjšła z chaty na pryzbu pałapatać ź siabroŭkami i tolki tut pryhadała, što jany ŭsie pamierli.
Jana vietliva ŭśmichnułasia mnie, ale ja nie adkazaŭ na ŭśmiešku. U našym horadzie nie pryniata ŭśmichacca nieznajomym babulam. Hadoŭ 65, apranutaja ŭ kitajski vieluravy chałat. U vušach — załatyja zavušnicy, na šyi — pierły, niezrazumieła, sapraŭdnyja ci nie.
Pobač z nami mašyna hruknuła ab štučnuju niaroŭnaść, ad udaru ŭ jaje rasčyniŭsia bahažnik, ź jaho vykaciŭsia niejki fanierny list. Z prypynku nasuprać skočyŭ mužčyna, vybieh pad hety doždž, staŭ pasiarod darohi i pačaŭ kryčać, sprabujučy źviarnuć uvahu niebaraki-kiroŭcy. Toj prypyniŭsia, padabraŭ fanieru, kiŭnuŭ mužčynie ŭ padziaku.
— Bačyš, jość jašče dobryja ludzi, — źviarnułasia da mianie babula. — Nie ŭsie my sapsavalisia praz dabrabyt.
— Dabrabyt? — nie zrazumieŭ jaje ja.
— Tak, praz dabrabyt! Žyviom nadta dobra! Voś Ukrainu paščypali, chaj by i nas paščypali!
Ja padumaŭ, što babula, moža, trochi nie ŭ sabie.
— Vy chočacie, kab u nas pačałasia vajna?
— A chiba ž tam vajna? — havaryła jana pa-rusku, ale ŭ movie pramirhvali smačnyja biełaruskija słoŭcy. — Vajna ŭ 42-m była, synok. A ŭkraincaŭ prosta paščypali, kab pamiatali pra toje, jak byvaje drenna.
— I, bačačy majo ździŭleńnie, skončyła dumku: — Ludzi dobrymi robiacca, kali im ciažka. Nam — nie ciažka. Tamu hladzim adno na adnaho vaŭkami.
Ja prysieŭ la jaje.
— Ja raniej kamiani źbirała, — praciahnuła babula. — Kałhasy dobra za heta płaciać: idzieš pobač z mašynaj i kidaješ u kuzaŭ. Jašče dziesiać hadoŭ tamu kamiani źbirała. Ale ciapier nadta staraja dla takoj pracy. Syn uziaŭ kredyt na kvateru, a sam doktaram robić. Dyk ja jamu dapamahaju. U nas u 1992-m «Vołhu» adabrali, bo my pazyku dziaržbanku nie zdoleli addać. Dyk i z toj kvateraj tak — mohuć adabrać, jon nie paśpiavaje płacić. Doŭh utvaryŭsia.
Tut ja napružyŭsia, bo mnie padałosia, što jana paprosić hrošaj. Ale, jak zaŭsiody, ja ŭsio nie tak zrazumieŭ.
— Ja butelki źbiraju. Tut vielmi dobraje miesca, — jana kiŭnuła ŭ bok raki, schavanaj ad nas jalinami. — Šmat chto z moładzi chodzić voś jak ty, z zaplečničkami. A ŭ ich — piva. Siaduć, chucieńka vypjuć, pakul milicyja nie bačyć, a ja da ich padychodžu, kažu, dajcie butelki staroj. I jany dajuć.
Babula paśviaciła mianie ŭ detali jaje biźniesu.
— Raniej było praściej. Punkt zboru škłatary blizka. Sabraŭ, prynios, zdaŭ. Ale jany pazačyniali ŭsie punkty zboru ŭ centry. I heta pravilna, ja ich razumieju. Siadzić jaki-niebudź čynoŭnik, hladzić u akno, a tam babula z torbaj škła špacyruje. Chiba heta pryhoža? Dyk pazakryvali.
Jana jašče raz dadała:
— Heta pravilna, ja ich razumieju! Turyst pabačyć mianie, što padumaje? Pra krainu i vaabšče?
Ja navat ustaŭ, kab słuchać jaje bolej uvažliva.
— I kudy niesiacie? — zapytaŭsia.
— Tolki dva punkty zastalisia. Na Vaniejeva i na Nadzieždzinskaj. Ale tam biaruć na boj. Pa 300 rub. za butelku.
Dyk ty sam padličy: ja mahu ŭvałačy maksimum 20 butelek. Atrymlivaju za heta 6 tys. rubloŭ.
A za kvitok na aŭtobus treba zapłacić 3700. Tudy źjezdžu, siudy pieššu idu, kab choć niešta na ježu zastałosia.
— Chiba da vas kantralory dakałupvajucca?
— Jašče jak! Adnaho razu šturchanuli, usiu taru pabili! Voś takija, jak ty, pa ŭzroście! Praviły, kažuć, dla usich. Nu, tak i jość, ja što, spračajusia! Tamu i chadžu. A byvaje, što i prajedu i nie ssadziać. «Uvachodziać u pałaženije».
Babula pryznałasia:
— Voś hladzi, piensija ŭ mianie — 2 miljony. Ja jaje ŭsiu synu addaju, na kredyt. A žyvu z butelek.
— Ale jak? Na 3 tysiačy ŭ dzień, jakija paśla kvitkoŭ na aŭtobus zastajucca?
— A što tut? Mnie mnoha nie treba! Jak Hazmanaŭ havoryć, čuŭ? «Ja boršč jem, barščom zapivaju»! Voś jak treba siłkavacca! Jon maje racyju, jon ža sam doktar! Jon tamu taki ŭvieś, u ciele.
Ja tak zrazumieŭ, «być u ciele» dla babuli aznačała «dobra vyhladać».
— Ja nabyvaju kurynyja hałovy dy kostki, 7000 kaštuje ŭ hastranomie. Varu ź ich sup. I mnie taho supu na 4 dni chapaje. Jem ja adzin raz u dzień.
Heta vielmi zdarovaje charčavańnie. Jeści naohuł treba jak maha radziej. Asabliva kali ty stary. Voś ty jašče małady, tamu tabie možna jeści čaściej. A mnie ŭžo tolki adzin raz, supčyk. Jak Hazmanaŭ havaryŭ: «Ja borš jem, barščom zapivaju…»
— Dyk vy ŭvieś čas — tolki kuryny bulon?
— Čamu? Nie, kaniečnie! Ja jašče harbatu pju — heta karysna dla zdaroŭja. Voś Hazmanaŭ havaryŭ…
— I tak kožny dzień, pa butelki?
— Nie, na vychodnych punkty zboru nie pracujuć!
Tut babula zaŭvažyła, što moj pozirk spyniŭsia na jaje pierlinach. Jana ŭśmichnułasia:
— Nie, ty nie dumaj, što ja biednaja. Mnie ŭsiaho chapaje. Bačyš, karali jakija ŭ mianie! Jak syn kredyt addaść, ja jašče sabie na zuby nakaplu! — Jana prademanstravała prarechi, jakija treba było vypravić. — Doktar skazaŭ, heta kaštuje 18 miljonaŭ. Dyk jašče źbiaru abaviazkova!
Potym dadała:
— Čałaviek pavinny pracavać, synok. Kali čałaviek nie pracuje, jon chvareje i pamiraje. Dumaješ, ja heta dziela hrošaj rablu? Ja da raki prychodžu ź ludźmi parazmaŭlać! Tamu i butelki źbiraju!
Kab nie zmarnieć adnoj. A Łukašenku ja vielmi ŭdziačnaja.
Ja pilna ŭhladajusia ŭ jaje tvar: jana nie žartuje i nie ździekujecca.
— Jon mnie jak čałaviek padabajecca. Ja, kab mnie ciapier 50 hadoŭ było, jamu b i spatkańnie pryznačyła. Kab «dziakuj» skazać.
Jana jašče šmat čaho kazała. Pra toje, što za butelku na Pulichava ŭviečary bamžy mohuć zabić.
Što čas ad času jana pakidaje torbu sa škłataraj u patajemnym miescy la punktu zboru — kali nie paśpiavaje prajści čarhu da 16.00, i punkt začyniajecca. I što, byvaje, da samaj ranicy torby nie znachodziać i škłataru nie kraduć. Pra toje, što čałaviek, kab być dobrym, musić ciarpieć. I što ad charošaha žyćcia robiacca złymi.
Ja słuchaŭ jaje i nie moh pazbavicca adčuvańnia, nibyta razmaŭlaju z budaj. Ci badchisatvaj.
Doždž skončyŭsia, i ja byŭ durnym nastolki, što ŭsio ž taki prapanavaŭ joj hrošaj. I viedajecie što? Jana prosta nie zrazumieła, čaho ja ad jaje chaču, što maju na ŭvazie. Skamiačanyja kupiury zastalisia zacisnutymi ŭ majoj dałoni. Ja raźvitaŭsia, tak i nie zapytaŭšy, jak jaje zavuć. Chacia navošta imia badchisatvie?
Kali b heta ŭsio zdaryłasia ŭ Azii, našuju razmovu abaviazkova skončyŭ by niejki maleńki cud. Kalarovy doždž ci pryjaznaja viasiołka. Ale tut ja prosta pajšoŭ pa łužynach, a babula zastałasia siadzieć na vymytym zalevaj prypynku.